Strach, zupełnie zrozumiały w obecnej sytuacji, wymaga zaopiekowania przez nas, dorosłych. Ostatnie spotkania z moimi klientami pokazały, jak bardzo w tym trudnym dla wszystkich okresie potrzebują wsparcia dorosłego.
Różnimy się między sobą, różnią się też nasze dzieci. Są takie (i mam nadzieję, że jest ich większość), które w obecnej sytuacji czują pewne podekscytowanie, ciekawość, a nawet radość (no, w końcu nie trzeba chodzić do szkoły i tyle nowych ciekawych rzeczy dzieje się wokół). Są jednak i takie, które z dużym niepokojem i lękiem stale sprawdzają portale informacyjne, dopytują dorosłych, poszukują informacji o zagrożeniu. Jeszcze inne mówią: „Dość!”. Już nie mogą oglądać, słuchać, czytać i rozmawiać na temat zagrożenia koronawirusem. Wszystkie, nawet te szczęśliwe, z różnym natężeniem i częstotliwością odczuwają nieprzyjemne uczucia. Boją się…
Ten strach, zupełnie zrozumiały w obecnej sytuacji, wymaga zaopiekowania przez nas dorosłych. Być może kilka ogólnych wskazówek komuś pomoże, coś ułatwi lub kogoś upewni w postępowaniu.
- Obserwujmy – siebie i nasze dzieci. Nie tylko pod kątem infekcji, ale i tego jak emocjonalnie radzimy sobie z otaczającą rzeczywistością. Jakie jest nasze dziecko? Jak reaguje na tę sytuację, jak reaguje na nas? Czy dopytuje? Czy unika rozmów? Czy sądzi, że musi nas chronić i robi dobrą minę do złej gry? Czy może (przynajmniej na razie) wygląda na to, że sytuacja go nie przeciąża? A jak my się zachowujemy? Czy epidemia, zagrożenie są stale obecne w naszych rozmowach? Czy nieustannie sprawdzamy wiadomości? Czy może unikamy tematu i nie chcemy o tym rozmawiać? Jak nasza postawa działa na syna czy córkę?
- Bądźmy gotowi do rozmowy – przygotujmy sobie zestaw 3-4 rzetelnych faktów, którymi możemy się z dzieckiem podzielić. Czasem trzeba będzie powtórzyć je wielokrotnie – dzieci lubią upewniać się, że nie „ściemniamy” i wiemy, co mówimy. Bądźmy gotowi na konfrontację z fakenewsami („Tato, a Marcin powiedział…”). Nie warto jednak przekazywać dzieciom niesprawdzonych treści, niezliczonych supertajnych informacji czy dramatycznych nowin (np. „Jest kolejna ofiara!”). Bądźmy w tych rozmowach spokojni, opanowani i rzeczowi. Jeśli sami jesteśmy kłębkiem nerwów i mimo szczerych chęci nie udaje się nam zachować spokoju, zastanówmy się, kto z naszego otoczenia mógłby taką rozmowę przeprowadzić? Może wujek ratownik, pielęgniarz, ciocia lekarka czy nauczycielka biologii? Ustalmy z nimi wcześniej, czego potrzebujemy i jak chcielibyśmy, aby taka rozmowa wyglądała. Fajnie, jeśli jest to osoba bliska dla naszego dziecka, ktoś, do kogo ma zaufanie, kogo lubi. Psycholog jest ostatnią osobą w tej kolejce. Wizyta u specjalisty na takim etapie może tylko nasilić różne lęki.
- Mówmy szczerze: „Nie wiem”. „Ile to będzie trwało?”, „Czy wszyscy zachorujemy?”, „Kto pierwszy umrze z naszej rodziny?”. Takie pytania mogą szokować, złościć. Po pierwsze, zachęcam do tego, by cieszyć się, że dzieci traktują nas jako ważne źródło informacji, mają do nas zaufanie. Czasem możemy ostudzić różne niepokoje, jednak na niektóre pytania nie znamy przecież odpowiedzi (nikt z nas nie wie, ile będzie trwała ta sytuacja). I o tej swojej niewiedzy warto szczerze mówić. Choć część rodziców/nauczycieli/opiekunów się tego obawia, taka szczerość buduje zaufanie!
- Rozmawiajmy, jak radzić sobie z lękiem. To bardzo ważna wiedza! Opowiedzmy dzieciom, co sami robimy, żeby trudne myśli nie zapanowały niepodzielnie w naszej głowie (czytanie książek, oglądanie komedii, gry). Pytajmy, co im pomaga – dzieci są w tym bardzo kreatywne i mogą nas zaskoczyć superpomysłami, z których i my możemy korzystać. Sprawdźmy też, czego potrzebują w tej sytuacji. Zastanówmy się, co możemy wspólnie robić, aby zachować dobry nastrój. Umówmy się na jakiś kod – sygnał, kiedy ktoś z członków rodziny poczuje, że ten smutek go dopada. Ustalmy, kiedy potrzebujemy samotności, a kiedy towarzystwa innych ludzi. Szczerze rozmawiajmy o tym, że i my dorośli przeżywamy trudne emocje, ale znamy sposoby, aby z nimi sobie radzić! W tych rozmowach ważne jest zachęcanie do tropienia lęków niewypowiedzianych – czasem to, co dzieci mają w głowie, jest duuużo straszniejsze od rzeczywistości! Kiedy taki lęk ujrzy światło dzienne, traci swoją moc. No i można się nim zaopiekować (to trochę jak z koszmarami sennymi). Jeśli to jest możliwe, dajmy dziecku czas na płacz, złość i inne trudne emocje.
- Wskazujmy na czasowość pewnych ograniczeń czy rozwiązań. Szczególnie dla nastolatków obecna sytuacja może być bardzo trudna. Mogą mieć poczucie zamachu na ich podstawowe prawa i ograniczanie wolności. Rozmawiajmy z nimi o tym. Pokazujmy terminowość tych rozwiązań i to, czemu one mają służyć.
- Bądźmy odpowiedzialni. Ta sytuacja może być świetną lekcją empatii, wrażliwości i właśnie odpowiedzialności za wspólnotę: rodzinną, klasową, sąsiedzką. Nasze zachowania przekładają się przecież bezpośrednio na rozprzestrzenianie wirusa, a więc na życie i zdrowie innych ludzi. Rozmawiajmy o tym z naszymi dziećmi!
- Nie oszukujmy. Starajmy się być spokojni, nie panikujmy. Jednak kiedy rozmawiamy o rzeczach trudnych i ulegamy emocjom, a młody człowiek nas na tym przyłapuje, na pytanie: „Co się stało?” nie odpowiadajmy: „Nic!”. Takie ucinanie rozmowy, tworzenie tajemnic, jest pożywką dla lęków. Ochłońmy i – nawet jeśli nie od razu – wyjaśnijmy dziecku, co się stało, czego było świadkiem (czasem wystarczy powiedzieć ogólnie, np.: „Ta stała obecność informacji o wirusie mnie złości, martwi, niepokoi”).
- Zadbajmy o potrzeby dzieci. Tak jak my potrzebujemy porozmawiać z bliskimi, koleżanką czy kolegą, nasze dzieci również tego kontaktu potrzebują. Zadbajmy o to. Rówieśnicy są strasznie ważni! Pamiętajmy o nowych technologiach – to dobry moment, żeby z nich korzystać.
- Uczmy się razem zdrowych nawyków i bądźmy wzorem do naśladowania. Pokażmy i przećwiczmy, jak myć ręce, jak zasłaniać usta, jak dbać o wypoczynek, odpowiedni sen i dobry nastrój. Rozmawiajmy o tym, co trudne, o potknięciach i zagrożeniach, i co z nimi robić.
- Zadbajmy o innych – a może w tej trudnej sytuacji spróbujemy zająć się czymś użytecznym? Może razem z dzieckiem wesprzemy słabszych, którzy potrzebują naszej pomocy?
Unikajmy:
- Słuchania własnych lęków! To nie są najlepsi doradcy. Być może trudno będzie tego zupełnie uniknąć, ale przynajmniej ważnych decyzji nie podejmujmy pod wpływem silnych emocji. One na ogół utrudniają nam dostęp do racjonalnego działania. We „mgle emocjonalnej” trudno bezpiecznie „wylądować”.
- Utożsamiania własnych emocji z emocjami syna czy córki. Dzieci są odrębnymi istotami! Mogą się wprawdzie zachowywać dokładnie tak jak my, ale powód tego zachowania może być już zupełnie inny (np. płakać można nie tylko ze smutku, ale i z radości, wzruszenia czy alergii – a to wciąż taki sam płacz). Bądźmy więc wrażliwi na ich odrębność i nie zakładajmy z góry emocjonalnej syntonii.
- Zmuszania dziecka do opowiadania, co czuje w tej trudnej sytuacji. To wprawdzie dla nas ważna wiedza, ale nie zawsze i nie dla każdego dostępna. Jeśli dziecko stawia opór – nie zmuszamy! Przypominamy, że jesteśmy, że jesteśmy na tę rozmowę gotowi, ale czekamy na jego sygnał. Możemy też dopytać, czy jest coś, co ułatwiłoby taką rozmowę.
- Mówienia: "Wszystko będzie OK", jeśli sami w to nie wierzymy.
- Sugerowania, co dziecko powinno czuć w podobnej sytuacji.
- Składania obietnic, których nie można dotrzymać.
Kiedy niepokoić się o dziecko?
Kiedy dziecko:
- często przeżywa uczucie lęku;
- boi się rzeczy, które do tej pory nie budziły niepokoju;
- skarży się na ból głowy i dolegliwości ze strony żołądka, czasem przechodzące w rozwolnienie, wymioty, ma zawroty głowy i omdlenia, kołatania serca, nadmiernie poci się lub zgłasza inne objawy somatyczne;
- jest apatyczne, osowiałe, nie może zasnąć;
- ze snu budzą je koszmary;
- zgrzyta zębami, co może świadczyć o silnym napięciu mięśniowym w okolicach żuchwy;
- łatwo przechodzi w skrajne emocje – od śmiechu do płaczu;
- łatwo się męczy;
- nie ma apetytu lub ma wzmożony apetyt, jak nigdy wcześniej;
- ma wymienione objawy, które zamiast słabnąć, przybierają na sile i wyraźnie utrudniają dziecku codzienne życie…
…Twoje dziecko i Ty potrzebujecie profesjonalnej pomocy psychologicznej.
Na zakończenie, ku pokrzepieniu serc!
Nawet najtrudniejsza sytuacja może dodać nam i naszym dzieciom skrzydeł. Dzieje się tak wtedy, kiedy będąc w trudnej sytuacji doświadczamy (my i one) wsparcia od innych, także kiedy dbamy o innych. Kiedy mimo trudnych doświadczeń mamy wpływ na różne obszary własnego życia, nawet z pozoru błahe („To nadal ja decyduję, co zjem na śniadanie”). I wreszcie - kiedy mam poczucie, że mimo trudności radzę sobie z życiem.
Fakty o profilaktyce zakażenia koronawirusem:
- Należy bezwzględnie myć ręce; zwłaszcza po dotknięciu innych osób oraz często dotykanych przedmiotów znajdujących się w miejscach publicznych.
- Nie wolno dotykać nieumytymi dłońmi oczu, nosa i ust.
- Należy kichać i kaszleć w chusteczkę jednorazową (którą od razu wyrzucamy) lub w zgięcie łokciowe.
- Należy bezwzględnie pozostać w domu, jeżeli czujemy się chorzy.
- W przypadku wysokiej gorączki, kaszlu i trudności w oddychaniu należy natychmiast skontaktować się z infolinią 800-190-590
- Warto unikać zgromadzeń i miejsc publicznych.
- Warto ograniczyć podróżowanie transportem publicznym.
fot. Shutterstock
O autorce: dr Magdalena Śniegulska – psycholog dziecięcy w Szkole Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu SWPS. Zajmuje się psychologią rozwojową dzieci i młodzieży, zaburzeniem zachowania i interwencją kryzysową