Większość rodziców słyszała termin integracja sensoryczna, ale nie wszyscy wiedzą, jak go rozumieć. Wyjaśniamy zatem krótko, kiedy potrzebna jest diagnoza i terapia, jakie mogą być jej efekty. Integracja sensoryczna – co to jest?


Integracja sensoryczna to określenie, które oznacza prawidłową współpracę wszystkich układów zmysłowych. Trzeba wiedzieć, że człowiek ma przynajmniej 8 zmysłów: wzrok, słuch, węch, dotyk, smak, równowagę, czucie części ciała i ich położenia względem siebie (propriocepcja) oraz czucie narządów wewnętrznych (interocepcja, zmysł na razie najmniej poznany). Na co dzień zwykle nie zwracamy uwagi na to, jak ściśle współpracują ze sobą poszczególne zmysły. Bez węchu nie czulibyśmy smaku obiadu, wzrok pomaga nam utrzymać równowagę, gdy stoimy na jednej nodze. Kiedy widzimy nadlatującą piłkę i chcemy ją chwycić, to angażujemy jednocześnie wzrok, słuch i równowagę, propriocepcję i dotyk. Integracja sensoryczna działa dobrze wtedy, gdy udaje nam się wykonywać złożone czynności, a jednocześnie dobrze czujemy się w swoim ciele i adekwatnie reagujemy na bodźce.
Zaburzenia integracji sensorycznej
Jednak nie u wszystkich integracja sensoryczna działa bez zarzutu – zarówno u dzieci, jak i dorosłych. Zaburzenia integracji sensorycznej mogą się bardzo różnie objawiać.
Są np. osoby, które źle znoszą hałas – są nadwrażliwe na głośne lub długo trwające dźwięki. U niektórych jasne światło, błyskające żarówki, nadmiar migających diod itp. wywołuje poczucie przytłoczenia i zmęczenia. Dla innych problemem jest niespodziewany dotyk, drapiące materiały, metki od ubrań, ciasne gumki w skarpetkach, różne faktury i konsystencje – są nadwrażliwi dotykowo.
Można być też podwrażliwym na bodźce – reagować na nie słabiej niż większość ludzi. Np. osoby podwrażliwe dotykowo potrzebują mocnego ucisku, by cokolwiek poczuć. Osoby z podwrażliwością proprioceptywną mają problem z prawidłowym odczuwaniem swojego ciała – mogą np. wpadać na framugi, być „niezdarne”, mieć potrzebę powtarzających się ruchów (bujania nogą, pochylania w przód i tył w pozycji siedzącej). O ile nadwrażliwość zwykle powoduje zmęczenie i potrzebę odcięcia, o tyle podwrażliwość może wiązać się z trudnym do wyjaśnienia złym samopoczuciem, poczuciem braku, rozbicia.
Integracja sensoryczna u dzieci
Integracja sensoryczna u dzieci rozwija się stopniowo od okresu ciąży do – mniej więcej – 7. roku życia. Większość zmysłów jest stymulowana już w brzuchu mamy (najsłabiej wówczas rozwija się wzrok). Jeśli ciąża jest zagrożona albo z innego powodu mama leży i rzadko zmienia pozycję, układ równowagi i propriocepcji są słabiej stymulowane – dzieci z takich ciąż częściej mają problemy z integracją sensoryczną (inne czynniki ryzyka to m.in. występowanie zaburzeń integracji w rodzinie, poród metodą cięcia cesarskiego, opóźniony rozwój ruchowy, nadmiar lub brak bodźców w otoczeniu).
Po urodzeniu dziecko poznaje świat wszystkimi zmysłami, a jego mózg uczy się je intepretować. Można powiedzieć: „Integracja sensoryczna – co to jest? To konfigurowanie oprogramowania w głowie”. Rzecz bowiem w tym, że wszystko dzieje się w mózgu – to nie oczy widzą, to nie uszy słyszą, to nie język czuje smak. Zmysły jedynie zbierają bodźce, które są przekazywane do odpowiednich obszarów kory mózgowej, tam interpretowane i powstaje w miarę spójny obraz tego, co dzieje się z ciałem i jego otoczeniem.
Co to jest integracja sensoryczna u dzieci
Czasem słyszy się stwierdzenie, że jakieś dziecko „ma integrację sensoryczną” albo pytanie „Co to jest integracja sensoryczna u dzieci” – jakby to była jakaś choroba. Wynika to z nieprawidłowego rozumienia tego terminu. Integracja sensoryczna to współpraca wszystkich układów zmysłowych (wzrokowego, słuchowego, proprioceptywnego itd.). Każde dziecko i każdy dorosły „ma integrację sensoryczną”. U niektórych można zauważyć pewne zaburzenia integracji sensorycznej. W ich wyniku dziecko ma problemy z interpretowaniem bodźców, czuje się zaniepokojone, niepewne, odczuwa dyskomfort lub ból, zmęczenie, przeciążenie.
Diagnoza integracji sensorycznej
Dawniej diagnozowano dopiero dzieci 4-letnie i starsze, opierając się na standaryzowanych narzędziach (testach). Obecnie coraz więcej wagi przywiązuje się do roli obserwacji i interpretacji zachowań dziecka przez doświadczonego specjalistę i zwraca się uwagę na to, że wczesne wykrywanie problemów z integracją sensoryczną jest ważne dla rozwoju dziecka. Terapeuci integracji sensorycznej i wczesnego wspomagania rozwoju specjalizujący się w pracy z najmłodszymi dziećmi diagnozują już niemowlęta. Ale można rozpocząć terapię także u dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym.
Integracja sensoryczna – czy warto coś z tym robić
Niektórzy zastanawiają się, słysząc hasło integracja sensoryczna, czy warto coś z tym robić. Odpowiedź nasuwa się sama, gdy poznamy możliwe objawy zaburzeń. Dzieci z zaburzeniami integracji sensorycznej często mają problemy z zasypianiem, budzą się w nocy z krzykiem, są drażliwe, mogą reagować złością bez wyraźnej przyczyny. Unikają kontaktów społecznych, nie chcą się przytulać albo nadmiernie dążą do bliskiego kontaktu (np. ściskają do bólu inne dzieci w zabawie). Mogą mieć ogromne problemy z jedzeniem, niechęć do różnych smaków, konsystencji, jeść wybiórczo, wymiotować. Część nie znosi ubierania się, mycia (w tym mycia włosów), zabiegów higienicznych. Nie chcą nosić ubrań z metkami, gumkami, szwami – czasem są w stanie ubrać się jedynie w kilka wybranych rzeczy. Unikają dotyku brudzących rzeczy (piasku, jedzenia, farby, mas plastycznych).
Niektóre dzieci są nieporadne, często się przewracają, nie jeżdżą na rowerze, rolkach, nadmiernie chcą się huśtać lub kręcić, inne uderzają się celowo (np. o ścianę, podłogę, szczebelki łóżka). Mogą reagować przerażeniem na tłum ludzi, hałas, światła, mogą mieć duże problemy z oddzieleniem się od opiekuna.
To wszystko bardzo utrudnia życie dziecka i jego rodziny. Przy nasilonych problemach i reakcjach dziecka każde wyjście z domu staje się problemem, każdy wieczór to pasmo napięć – wszyscy są umęczeni, a dziecko ma ograniczone możliwości rozwoju. Dlatego na pytanie: „Integracja sensoryczna czy warto wybrać się na terapię” odpowiedź wydaje się prosta.
Integracja sensoryczna – co daje terapia
Terapia integracji sensorycznej osobie z zewnątrz (oraz dziecku) wydaje się być właściwie wyłącznie dobrą zabawą. Kolorowe sprzęty, huśtawki, piłki, miękkie materace i poduszki, zabawki o różnych fakturach, sporo ruchu, turlania – to naprawdę miło spędzany czas. Ale doświadczony terapeuta, opierający się na dobrze postawionej diagnozie, może bardzo dziecku pomóc. Generalnie w terapii chodzi o to, by dziecko uczyło się radzić sobie z tymi bodźcami, których przetwarzanie sprawia mu trudność, a także by dostarczać dziecku tych bodźców, których mu brakuje. Oznacza to, że dla każdego dziecka przygotowuje się inne ćwiczenia i zalecenia. Nie można wykonywać ćwiczeń, które dostało inne dziecko (np. córka koleżanki), bo zamiast swojemu dziecku pomóc, możemy je dodatkowo wytrącić z równowagi. Podobnie rzecz się ma ze sprzętami, które mogą jednemu dziecku pomóc, a innemu utrudnić funkcjonowanie (np. kołdry obciążeniowe, huśtawki itp.).
Integracja sensoryczna w domu
Oprócz ćwiczeń do wykonywania w domu, pacjent dostaje od terapeuty integracji sensorycznej także zalecenia do realizowania na co dzień. Tzw. dieta sensoryczna to wskazówki, jakie zabawy i aktywności należy wykonywać, a jakich unikać. Jak wspomniano wyżej, te zalecenia są układane indywidualnie dla każdego dziecka. Ale można ogólnie stwierdzić, że współczesne dzieci zwykle mają nadmiar bodźców wzrokowych i słuchowych, związanych z migającymi światłami, zabawkami na baterie, ekranami telefonów i tabletów. Natomiast za mało mają bodźców dotykowych i proprioceptywnych, związanych z przytulaniem, bliskością, siłowankami, zabawami ruchowymi na świeżym powietrzu, kontaktem z różnymi fakturami i konsystencjami (lepienie, gniecenie, rysowanie, zabawy w błocie i piasku).
Czy zaburzenia integracji sensorycznej mijają
Zaburzenia integracji sensorycznej obserwuje się u wielu dorosłych. Niektórzy mają je w stopniu lekkim, np. nie lubią górnego światła albo głośnej muzyki. Inni mają większe problemy, np. niemożność prowadzenia samochodu, ciągłe poczucie dezorientacji i zmęczenia, wynikające z tego trudności emocjonalne. Zaburzenia integracji sensorycznej nie mijają same z siebie, a nawet poddawane terapii nie znikają bez śladu. Jednak warto taką terapię prowadzić, bo może pomóc dziecku radzić sobie w codziennych sytuacjach, lepiej odczuwać swoje ciało, czuć się bezpieczniej w otaczającym świecie i łatwiej wchodzić w relacje. W tym wszystkim niezastąpiona jest miłość i czułość rodziców. Terapeuci podkreślają, że dużo lepiej radzą sobie z problemami te dzieci, które mają rozumiejących i wspierających rodziców, którzy podążają za rozwojem dziecka i akceptują je takim, jakie ono jest.
Integracja sensoryczna – kontrowersje
Wokół tematu integracji sensorycznej narosło wiele kontrowersji. Niektórzy uważają, że to moda, wyciąganie pieniędzy na zabawy, które nic nie dają. Częsty zarzut brzmi: kiedyś tego nie było. Owszem, kiedyś nie rozpoznawało się zaburzeń integracji sensorycznej, ale także warunki życia były inne – zdecydowanie bardziej korzystne dla prawidłowego rozwoju sensorycznego.
Inni zarzucają, że nie ma badań naukowych, potwierdzających skuteczność metody. Badań jest niewiele (ale są!), bowiem terapia jest bardzo złożona i dopasowywana do indywidualnego przypadku, a to uniemożliwia przekrojowe badania, w których każdy uczestnik powinien mieć taki sam problem i dostawać takie samo lekarstwo (lub placebo).
Z pewnością integracja sensoryczna to szeroki temat, na pewno za terapię czasem biorą się osoby bez odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia. Ale to nie przekreśla metody. Jeśli mamy podejrzenia, że z integracją sensoryczną naszego dziecka może być coś nie w porządku, to warto poszukać dobrego specjalisty.
Integracja sensoryczna – co to jest? To złożony sposób, w jaki dziecko odbiera świat i odczuwa swoje w nim miejsce, w jaki czuje swoje ciało i bliskość innych ludzi. Czy warto pomóc mu w dobrym przetwarzaniu bodźców i prawidłowym odczuwaniu siebie i świata? Na to pytanie każdy rodzic musi sobie odpowiedzieć sam.
Fot. Shutterstock