Cukier przyczynia się do wielu problemów ze zdrowiem, dlatego świadomi rodzice zastanawiają się, jak ograniczać dzieciom słodycze. Zadanie nie jest łatwe, bo łakocie napotykamy co krok. Co można zrobić, by dziecko jadło mniej słodyczy?

Słodycze są obecne w wielu polskich domach, choć wiadomo powszechnie, że cukier w diecie jest przyczyną poważnych problemów. Powoduje próchnicę, prowadzi do nadwagi i otyłości, a w konsekwencji przyczynia się do powstawania cukrzycy typu 2, chorób sercowo-naczyniowych, problemów z kręgosłupem i stawami, nowotworów i innych chorób. Jedzenie słodkich produktów powoduje nagły dopływ energii i pobudzenie, po którym szybko przychodzi spadek sił. To negatywnie wpływa na koncentrację i nastrój.
Skąd się bierze apetyt na słodycze?
Czy ograniczać dzieciom słodycze? Wielu dorosłym kojarzą się one z radością i przyjemnością, którą chcą dawać najmłodszym bez ograniczeń. To skojarzenie z dawnych czasów, gdy czekolada albo cukierek były rarytasem dawanym z okazji świąt czy urodzin, czymś wyjątkowo atrakcyjnym. Dziś słodycze są łatwo dostępne, te gorszej jakości kosztują niewiele. Reklamy przekonują nas, że pełno w nich wartościowych składników, że dadzą nam chwile zapomnienia i odmienią nasze życie. To nieprawda, ale w chwili słabości można się na taką bajkę nabrać. Słodycz zaczyna się nam kojarzyć z ukojeniem, pocieszeniem. Układ nagrody w mózgu produkuje hormon związany z odczuwaniem przyjemności - dopaminę. Chcemy więcej i więcej tego, co takie miłe. I tanie, i dostępne. W ten sposób powstaje nawyk prowadzący do chorób i pogorszenia samopoczucia.
W czym jest najwięcej cukru?
Z badań wynika, że dzieci w Polsce zjadają o wiele za dużo cukru. Trzeba pamiętać, że wchodzi on w skład nie tylko słodyczy, ale różnych produktów przetworzonych. Mała butelka słodkiego napoju gazowanego to ok. 10 łyżeczek cukru – cała dzienna dawka, jaką bezpiecznie może zjeść dziecko. Tego dnia nie powinno już jeść niczego słodkiego. A cukier czai się w wielu produktach, które są promowane jako ulubione dania czy przekąski dzieci. Słodki deser mleczny to 4 łyżeczki w 100 gramach, jogurt – 3 łyżeczki, śniadaniowe płatki - 2 łyżeczki w porcji 30 g. Dużo cukru jest nawet w ketchupie (1/2 łyżeczki w porcji na 1 kanapkę), nie mówiąc o dżemach, kremach do smarowania pieczywa, drożdżówkach. Oczywiście cukier jest w cukierkach, żelkach, batonach (nawet tych „zdrowych”), czekoladzie (szczególnie mlecznej i nadziewanej).
Zamiast więc pytać o to, czy ograniczać dzieciom słodycze, powinniśmy zastanowić się, jak to zrobić i jak w ogóle chronić je przed nadmiarem cukru.


Słodycze w diecie małego dziecka
Słodki smak występuje w naturze i jest pierwszym, który poznaje noworodek. Mleko mamy jest przecież słodkie. Później wprowadzamy do diety warzywa, owoce, kasze i inne produkty – bez dodatku cukru. Tyle słodyczy, ile jest w bananie czy jabłku, w zupełności wystarczy. Na słodycze w diecie małego dziecka nie powinno być miejsca. Warto to powtarzać dziadkom, dalszej rodzinie i znajomym – że jeśli chcą zrobić dziecku przyjemność albo prezent, jest wiele innych miłych upominków poza słodyczami. Im później pozna ich smak, tym lepiej dla jego zębów i metabolizmu. Oczywiście wraz z pójściem do przedszkola, szkoły dziecko coraz częściej jest nimi częstowane i może samo się ich dopominać.
Jak zatem ograniczać dzieciom słodycze?
- Nie kupować słodyczy do domu na zapas. To prosta, podstawowa zasada. Trudno będzie wydzielać dziecku coś, czego pełno jest w kuchennych szafkach. Trudno będzie także tłumaczyć, że jedzenie słodyczy jest niezdrowe, skoro my sami (ludzie dorośli i odpowiedzialni) kupujemy je w niemałych ilościach.
- Budować zdrową relację z jedzeniem. Pokarmy powinny służyć do zaspokajania głodu i dostarczania składników odżywczych, a nie do pocieszania, rozpraszania nudy, nagradzania. To oznacza także, że odebranie deseru nie powinno się kojarzyć z karą ani groźbą kary. Budyń czy placek z kruszonką nie mają nic wspólnego z tym, jak dziecko się zachowuje. Jest po prostu porcją smacznego jedzenia.
- Nie kupować słodyczy na prezent. Jeśli idziemy do kogoś z wizytą i nie chcemy przyjść „z pustymi rękami”, przynieśmy owoce, orzechy czy nowy numer „Świerszczyka”.
- Tłumaczyć, jakie znaczenie ma to, co jemy. Oczywiście w sposób dostosowany do wieku i wrażliwości dziecka, bez straszenia. Lepiej położyć nacisk na to, że nasze ciała są wspaniałe i potrzebują dużo cennych składników, żeby mieć siłę i długo cieszyć się zdrowiem. Słodycze i inne niezdrowe przekąski odbierają apetyt na to, co rzeczywiście potrzebne. Niezdrowe jedzenie jest jak nieodpowiednie paliwo wlewane do baku fantastycznej maszyny.
- Oswajać z naturalnymi smakami. Żywność przetworzona ma w sobie dużo cukru, soli, wzmacniaczy smaku. Jeśli jednak z niej zrezygnujemy, zaczniemy odczuwać i doceniać bogactwo naturalnych smaków. Okaże się, że wystarczająco słodkimi przysmakami są owoce, bakalie, ciemna czekolada – czyli produkty, które prócz cukru i kalorii zawierają także cenne składniki.
- Zabierać dziecko na świadome zakupy. Dzieci mają dużo zapału i ciekawości, można je zaangażować do świadomego wybierania, co jest zdrowe, a co nie. Możemy razem czytać etykiety, decydować, rozmawiać o tym, na co mamy ochotę i czy zawsze należy ulegać pokusom.
- Czasami pozwalać sobie na jedzenie słodyczy. Najlepiej tych dobrych gatunkowo, domowej roboty lub od zaufanych producentów. Niech to będą niewielkie porcje, zjadane świadomie, powoli, w miłej, rodzinnej atmosferze. Pokazujmy, jak dozować sobie przyjemności i nie róbmy sobie wyrzutów, że zjedliśmy coś smacznego.
Fot. Shutterstock