Samodzielność dziecka. Jak rozwijać samodzielność dzieci?

Autor: Joanna Szulc, psycholog, 2023-06-07

Zamiast zastanawiać się, jak rozwijać samodzielność dzieci, zauważmy raczej, kiedy ją tłumimy. Samodzielność dla dziecka jest czymś niezwykle atrakcyjnym. Warto doceniać i wspierać jej przejawy.

shutterstock_554158795_preview.jpg

Rozwijanie samodzielności to dla dziecka ważne zadanie. Sprawia mu radość i pomaga w powstawaniu poczucia własnej skuteczności. Dzięki temu mały człowiek czuje się wartościowy i chętniej podejmuje wyzwania. Małymi krokami odkrywa swoje upodobania i nowe umiejętności. Nabiera zdrowej pewności siebie, dowiaduje się także nad czym musi jeszcze popracować. Dziecko, któremu rodzice pozwalają na samodzielność ma szansę samo się przekonać, jak dużo potrafi. Zbiera wzmacniające doświadczenia, może poczuć uznanie innych osób. Jeśli rodzice jedynie chwalą dziecko i zapewniają, jakie jest wspaniałe, ono nie koniecznie będzie gotowe im uwierzyć. Musi się przekonać w praktyce, że umie poradzić sobie w różnych sytuacjach.

Etapy samodzielności dziecka

Zachęcanie do samodzielności zaczyna się jeszcze w niemowlęctwie. Dziecko rodzi się wprawdzie bezbronne i zależne od rodziców, ale to nie znaczy, że ma się im całkiem podporządkować. Pokazuje, kiedy jest głodne, a kiedy najedzone i już nie chce więcej – trzeba to uszanować. W wieku kilkunastu tygodni próbuje samo chwycić grzechotkę. Chce samo siadać, wstawać i chodzić. Próbuje napić się z kubeczka i jeść rączkami. Jeśli mu na to pozwalamy, jego apetyt na samodzielność rośnie. W drugim i trzecim roku życia maluch wszystko chce już robić sam: wkładać buty, zdejmować czapkę, myć się, nalewać sok. Oczywiście robi to niezdarnie. Samodzielność dziecka to wyzwanie dla cierpliwości rodziców – muszą się pogodzić z plamami na koszulce, płatkami śniadaniowymi rozsypanymi na podłodze, śladami brudnych rąk na ścianach… No cóż, do perfekcji dochodzi się przez lata treningu. Żeby stać się samodzielnym, trzeba długo ćwiczyć.

Zachęcanie do samodzielności – co w tym trudnego?

Powstaje pytanie, jak wspierać dziecko w rozwoju samodzielności. Rodzice często szukają na to prostych sposobów, choćby takich jak zabawy uczące samodzielności. Oczywiście zabawy mogą sprawić przyjemność, ale skuteczniej będzie pozwalać dziecku na samodzielność na co dzień, w ważnych dla niego kwestiach.

Jednak najpierw warto przyjrzeć się własnym emocjom i reakcjom, gdy dziecko domaga się, żebyśmy mu pozwolili na swobodne eksperymentowanie. Co wówczas czujemy? Co może stać za naszym odruchowym: „Uważaj!”, „Zostaw!”, „Nie tak!”, „Daj, już ja to zrobię”?

Odpowiedzi na te pytania są niezbędne, jeśli chcemy wspierać dziecko w dążeniu do samodzielności. Żeby kogoś w czymś wspierać, trzeba mu najpierw choć trochę zaufać, zaakceptować to, że może mieć inną wizję wykonania. Trzeba mu pozwolić na popełnianie błędów. Powstrzymać się od krytyki i poprawiania.

Warto mieć świadomość, że tych parę lat dzieciństwa to taki czas w naszym życiu, gdy mieszkanie nie będzie nieskazitelnie czyste. Wiele rzeczy wymknie się spod kontroli. Na pewno zmarnuje się trochę wody i mydła, a produkty żywnościowe czasem będą lądować na podłodze. Oszczędzimy sobie nerwów i pieniędzy, jeśli w szafie dziecka będą przeważać ubrania, których nie szkoda ubrudzić. Spokój, dystans, luz i sporo nieoceniającej uwagi – to najlepsze, co mogą dać rodzice dziecku rozwijającemu samodzielność. 

Baner z promocją prenumeraty duzy_rabat.jpg

Jak ćwiczyć samodzielność i się nie bać?

Trudno jednak zaprzeczyć, że zamiast spokoju i luzu wielu rodziców czuje lęk. A jak nauczyć dziecko samodzielności, jeśli jednocześnie boimy się, że zrobi sobie krzywdę? Łatwo się mówi o samodzielności dziecka, ale kiedy nasz synek czy córka biorą do ręki nóż i chcą sobie zrobić kanapkę, to może pojawić się w wyobraźni straszna wizja. I co z tym zrobić?

Dzieci doskonale wyczuwają nastroje rodziców. Jeśli mama na placu zabaw woła: „Uważaj, bo spadniesz” i blednie na widok córki wspinającej się po pajęczynie, to raczej nie zachęca jej do próbowania swoich sił. Gdy tata truchleje na widok dziecka z nożyczkami w ręku, to wysyła mu zniechęcający przekaz. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy się przyjrzeli swoim obawom. Skąd się wzięły? Czy mają sens, czy zagrożenie jest realne? Czy można zaproponować dziecku bezpieczniejsze warunki w taki sposób, by nie widziało paniki w naszych oczach, a jednocześnie miało poczucie, że samodzielnie coś wykonuje? Czasem wystarczy niewielka modyfikacja. Jeśli kupimy krojony chleb i ser w plastrach, w szufladzie umieścimy jedynie bezpieczne, nieostre noże, a przy kuchennym blacie postawimy stabilny stołek, to nawet przedszkolak będzie w stanie bezpiecznie przygotować sobie kanapki.

Gdy dziecko nie chce być samodzielne

Jeśli dziecko nie chce być samodzielne, trzeba dobrze przyjrzeć się sytuacji i dotrzeć do przyczyn. Bez tego nic nie zmienimy. Zachęcanie do samodzielności nie da skutku, jeśli coś dziecku przeszkadza się nią cieszyć. Jakie mogą być powody?

  • Zła organizacja przestrzeni – jeśli półki w szafie są za wysoko, maluch nie sięgnie ubrania. Jeśli kran ma osobne pokrętła, a nie baterię mieszalnikową, to trudno będzie umyć ręce. Warto przyjrzeć się mieszkaniu i sprawdzić, czy są w nim udogodnienia dla małego człowieka (wieszaki, półki i sprzęty w zasięgu rąk, podesty, zabezpieczenia, nakładki na sedes itp.).
  • Pośpiech – dziecko robi wszystko po swojemu i – zwykle – powoli. Szczególnie rano, przed wyjściem do przedszkola, szkoły potrzebuje więcej czasu, by samodzielnie zadbać o higienę, ubranie i zjeść posiłek. Trzeba to wziąć pod uwagę przy planowaniu pobudki.
  • Trudności motoryczne lub sensoryczne – potrzeba uważnej obserwacji, by wychwycić, czego i dlaczego dziecko nie robi. Są dzieci, które mają problemy z wykonywaniem precyzyjnych ruchów, koordynacją ruchów. Czasem pewna niezgrabność, wiotkość wiąże się z obniżonym napięciem mięśniowym. Sporo dzieci ma trudności sensoryczne różnego rodzaju. To może być niechęć do moczenia twarzy, włosów, obcinania paznokci, wkładania ubrań z twardymi szwami, uszytych z nie dość miękkich tkanin. Dzieci nadwrażliwe słuchowo mogą się bać odgłosów wydawanych przez sprzęty domowe.
  • Lęk dziecka – u kilkulatków częsty jest np. lęk przed ciemnością. Jeśli dziecko nie chce czegoś przynieść z ciemnego pokoju, pójść do łazienki przez ciemny przedpokój, to nie dlatego, że nie chce być samodzielne, tylko dlatego, że paraliżuje je lęk. Warto wiedzieć, że dziecko może się bać naprawdę bardzo różnych rzeczy, np. widoku spłukiwanej toalety, obrazu na ścianie, migającej diody od modemu, konkretnego przedmiotu, a nawet warzywa (tak, można się bać pora albo buraka). Taki lęk trzeba uszanować, nazwać, powiedzieć dziecku, że wszystko z nim w porządku. Jeśli lęk utrudnia funkcjonowanie dziecku lub rodzinie, warto poradzić się psychologa.
  • Wyręczanie przez bliskie osoby – zwykle jest tak, że wszyscy w otoczeniu dziecka chcą dla niego jak najlepiej. Ale każdy może inaczej rozumieć to „lepiej”. Zdarza się, że rodzice, dziadkowie lub opiekunowie dziecka chcą mu oszczędzić obowiązków, ułatwić życie, by maluch miał jak najwięcej czasu na beztroską zabawę. To krótkoterminowe myślenie. Może teraz dziecko nie zmęczy się przy sznurowaniu butów, ale za kilka lat będzie miało spory problem, gdy poczuje, że jest jedynym uczniem w klasie nie potrafiącym wiązać kokardek. Dziecko, któremu wszyscy usuwają pyłki spod nóg, może wyrosnąć na człowieka, który nie wierzy w siebie, nie umie o siebie zadbać, czuje się bezradny wobec wyzwań, ma roszczeniową postawę, któremu trudno nawiązywać trwałe przyjaźnie.

Czasem problem tkwi głębiej w rodzinie. Zachęcanie do samodzielności wiąże się z tym, że rodzice akceptują fakt, iż dziecko będzie się od nich stopniowo oddalać. Nie będzie od nich zależne. Zdarza się, że mama albo tata tak bardzo chcą być zawsze dziecku potrzebni, że - nieświadomie lub świadomie - utrudniają mu stawanie się osobą samodzielną. Dużym sukcesem jest, jeśli dorosły zda sobie z tego sprawę i postanowi podjąć terapię, by uleczyć swój lęk przed opuszczeniem i nauczyć się wspierać dziecko w rozwoju samodzielności.

Fot. Shutterstock