Jak wspierać dziecko w nawiązywaniu nowych znajomości, nie zmuszając go do tego, by udawało kogoś, kim nie jest? Oto pierwszy odcinek Pomagajek dla rodziców, nawiązujących do zabaw proponowanych w Świerszczyku nr 1/2025!

Rodzice często zastanawiają się nad tym, jak pomóc dziecku poznawać nowych przyjaciół. Czasem się martwią, a czasem nawet złoszczą, gdy dziecko zachowuje się w sytuacjach społecznych inaczej, niżby chcieli. Takie emocje są naturalne. Tak – złość, niepokój, zniechęcenie albo poczucie bezsilności u rodziców – to nic niezwykłego. Warto jednak się im przyjrzeć, sprawdzić, z czego wynikają, a potem o nie zadbać. Później można skupić się na tym, by wspierać dziecko w jego konkretnej sytuacji, reagując na jego potrzeby, a nie na własny lęk albo wdrukowane przekonania.
Nie każdy jest towarzyski
Podczas ferii lub wakacji, spotkania towarzyskiego, zajęć adaptacyjnych, na placu zabaw, w szkole i w wielu innych sytuacjach dziecko spotyka rówieśników. O tym, czy szybko nawiąże z nimi relacje, w dużej mierze decyduje jego wrodzony temperament. Są dzieci, które potrzebują niewiele czasu, by rozpocząć rozmowę albo wspólną zabawę. Szukają towarzystwa, śmiało podejmują wyzwania, cieszą się na myśl o poznaniu kogoś nowego. Pomagają im w tym wrodzone cechy – naturalne i niezmienne podobnie jak kolor oczu albo kształt płatka ucha. Nie jest to u nich wynik starań, ale zdarza się, że są chwalone i doceniane za to, że umieją nawiązywać znajomości i są „duszą towarzystwa”. Niestety – czasami dorośli stawiają je za wzór dzieciom, które z natury są bardziej ciche, spokojne, ostrożne i potrzebują więcej czasu, by wejść w relację. To niekomfortowa sytuacja zarówno dla tych, którzy są w ten sposób upominani („Weź przykład z Kubusia, on jest taki wesoły i towarzyski”, „Czy nie możesz być taka, jak Julka? Musisz się zawsze trzymać z boku?”), jak i dla dzieci „godnych naśladowania”. Nikt nie lubi być porównywany do innych i krytykowany. Nikt też (w każdym razie nikt wrażliwy i empatyczny) nie lubi czuć zakłopotania, gdy druga osoba jest umniejszana.
Dobre intencje i trudności rodziców
Dlaczego dorośli czasem zawstydzają dzieci w takich sytuacjach? Zapewne – w dobrej wierze. Z przyzwyczajenia. Bo sami byli w ten sposób motywowani do zmiany. Bo martwią się, że dziecko wyrośnie na nieśmiałego człowieka, który nie znajdzie przyjaciół. Może się za tym kryć przekonanie, że o swoje trzeba walczyć, że ktoś cichy i spokojny „da sobie w kaszę dmuchać”. Intencje zapewne są dobre. Ale dziecko, które odczuwa zaniepokojenie i niezadowolenie rodziców, wyrasta w przekonaniu, że jest mało wartościowe, że musi się przemóc, zmusić do innego zachowania, inaczej nie osiągnie sukcesu, będzie samotne.
Trudną sytuację mają ci rodzice, którzy sami z natury są ekstrawertyczni, energiczni, rozmowni, łatwo nawiązują kontakty z obcymi ludźmi, a ich dziecko ma cechy introwertyka, skupionego, rozważnego, nieco wycofanego. To, co rodzicom wydaje się oczywiste („po prostu podejdź do kolegów i pobaw się z nimi”), dla dziecka wiąże się z dużym dyskomfortem lub nawet stresem. Im bardziej jest wypychane do przodu, tym bardziej może unikać sytuacji towarzyskich.
Rodzicielskie wartości i potrzeby
Co zatem zrobić, jeśli chcemy, żeby dziecko rwało się do zawierania znajomości? Warto zadać sobie kilka pytań i szczerze na nie odpowiedzieć.
Dlaczego zależy mi na tym, by dziecko miało przyjaciół? Czy chodzi mi wyłącznie o jego dobro, czy może chcę pokazać światu, że mój syn, moja córka dobrze sobie radzi? Czy to ma być osiągnięcie dziecka, czy może także moje (dobrze wychowuję dziecko, dbam o jego rozwój społeczny)?
Jak u nas w domu wygląda życie towarzyskie? Czy jako rodzina dbamy o dobre relacje, zapraszamy gości, bywamy z wizytami, mamy kontakty z dalszymi krewnymi? Czy uczymy dziecko przez własny przykład, jak zawiera się znajomości np. z sąsiadami, osobami z pracy, zajęć, na które chodzimy, ze wspólnoty lokalnej, religijnej?
Czego uczono mnie w dzieciństwie? Z jakimi przekonaniami na temat życia w grupie wchodziłam, wchodziłem w dorosłość? Czy przekaz, jaki daję dziecku jest mój własny? Czy może odziedziczony po wcześniejszych pokoleniach – a jeśli tak, to czy się z nim zgadzam, a z czym nie?
Czego chcę nauczyć dziecko? Bardziej zależy mi na tym, by było życzliwe i uprzejme dla innych, otwarte, spokojne, ale asertywne? Czy chodzi raczej o to, by inni ludzie je lubili i chcieli włączać do swoich aktywności?
Odpowiedzi na te pytania mogą pomóc określić własne wartości i potrzeby, a przez to łatwiej jest rozdzielić to, co nasze własne, od tego, czego potrzebuje od nas dziecko.
Proste wskazówki
Czy to znaczy, że mamy pozostawić dziecko samo sobie i nie troszczyć się o to, jak wchodzi w grupę? Nie. Nawiązywania znajomości trzeba się nauczyć, podobnie jak mycia zębów czy zmywania talerzy. To ważna umiejętność życiowa. Dziecko nabywa ją zarówno poprzez obserwację, jak i poprzez praktykę. A najpierw może potrzebować prostych instrukcji. Jak je przygotować? Kiedy spotykacie inne dzieci możesz powiedzieć:
- O, chyba są w podobnym wieku co Ty.
- Ciekawe, czy chcą się pobawić.
- Czy chcesz do nich podejść?
- Możemy tu poczekać i zdecydujesz, czy chcesz do nich dołączyć.
- Wydaje mi się, że ta dziewczynka się do ciebie uśmiechała.
- Zobacz, chłopiec ma podobną zabawkę do twojej.
- Jeśli zdecydujesz do nich podejść, powiedz najpierw: „Mam na imię…”. Możesz zapytać: „A ty jak się nazywasz?”. To dobry początek rozmowy.
Te wszystkie podpowiedzi nie zawierają w sobie żadnej presji. Zostawiamy dziecku wybór i możliwość decydowania, jednocześnie delikatnie pokazując, że nawiązanie znajomości może być łatwe i miłe.
Szanowanie granic
Czasem dziecko próbuje poznać nowych kolegów i koleżanki, ale sprawy nie idą tak, jak chciało. Np. trafia na dzieci, które się już wcześniej znały i nie chcą zaprosić kogoś nowego do zabawy. Reagujmy na to spokojnie. Jeśli zabolało nas odrzucenie naszego dziecka, spróbujmy o tym porozmawiać z kimś dorosłym, ale nie przenosić swoich emocji na dziecko. W życiu społecznym takie frustrujące sytuacje się zdarzają i dziecko ich kiedyś musi doświadczyć. Ważne, żeby usłyszało od rodziców, że ono jest OK takie, jakie jest. Że tamte dzieci widocznie nie chciały teraz się z nim bawić. Mają do tego prawo, bo ludzie mogą się na coś nie zgadzać i trzeba to uszanować. W ten sposób ludzie wyznaczają granice i ich pilnują. Nie próbujmy nadawać tej sytuacji nadmiernego znaczenia ani mówić źle o odrzucających.
To, co najbardziej pomaga dziecku w nawiązywaniu relacji, jest wiara rodziców w to, że ono jest wspaniałym człowiekiem i że ma światu wiele do zaoferowania.